Co jakiś czas pojawia się klient zadający podczas porady prawnej pytanie o różnice i podobieństwa między separacją a rozwodem.
Po co w ogóle separacja? W kontekście moich kancelaryjnych statystyk orzekana w dodatku niewspółmiernie rzadko w porównaniu z rozwodami.
Osobiście nie jestem fanem separacji i w mojej opinii, jeśli chcesz ratować swoje małżeństwo i dopuszczasz możliwość, że po „tornado”, które właśnie przechodzisz w Twojej relacji z małżonkiem, jednak wrócą lepsze czasy, to raczej polecam terapie małżeńskie u obiektywnego psychologa i szczerą rozmowę z małżonkiem o Waszych problemach, aniżeli inicjowanie separacji w sądzie.
Dlaczego?
Separacja – z czym to się wiąże
Przechodzisz przez tą samą de facto procedurę w sądzie, jak przy rozwodzie. Sąd orzekając czy to o separacji, czy o rozwodzie, co do zasady musi ustalić kwestie winy (chyba że separacja na zgodny wniosek), sposobu wykonywania władzy rodzicielskiej w razie posiadania wspólnych małoletnich dzieci, dochodzi kwestia alimentów…a małżeństwo de facto wciąż istnieje.
Istotne jest także to, że po orzeczeniu separacji, w sytuacji śmierci twojego małżonka – nie dziedziczysz po nim wg ustawy.
Rozważ więc raczej, czy separacja to dobry wybór i chcesz przechodzić przez postępowanie sądowe, bo być może lepszym rozwiązaniem będzie po prostu rozwód albo ratowanie małżeństwa poprzez otwarty dialog i wspólną terapię.
Co do zasady orzeczenie separacji ma skutki takie jak rozwiązanie małżeństwa przez rozwód, choć z kilkoma różnicami.
Nie ma możliwości zmiany nazwiska w trakcie trwania separacji.
Separacja jest odwracalna, a więc możesz wnioskować o jej zniesienie. Przy rozwodzie – już nie jest to możliwe.
Nie masz także możliwości zawarcia nowego małżeństwa po orzeczeniu separacji, bo tutaj małżeństwo cały czas jeszcze trwa. Zawarcie w okresie separacji drugiego związku małżeńskiego traktowane będzie jako bigamia, która w Polsce nie jest dozwolona, choć niektórzy z moich klientów nie mieliby nic przeciwko, gdyby była dopuszczalna.