Zadośćuczynienie orzeczone w związku ze spowodowaniem wypadku drogowego… Zadośćuczynienie za znieważenie kogoś… O tym nie raz słyszeliście, prawda? Do tej pory nikt jednak nie słyszał o zadośćuczynieniu za zdradę małżeńską, choć czasami zdarza się, że klienci prezentują nieśmiało taką koncepcję podczas porady prawnej. Pewien pan całkiem niedawno postanowił przetrzeć szlaki również na tym polu. Zwyciężył w dwóch instancjach, ale poległ w Sądzie Najwyższym.
Dlaczego zadośćuczynienie za krzywdę doznaną wskutek zdrady małżonka nie przysługuje?
Omawiana sprawa była dość nietypowa, a jej początki w sądzie sięgają 2015 roku. Powód pozwał swoją byłą małżonkę i jej kochanka. Po kilkunastu latach małżeństwa, po powrocie z pracy za granicą, zastał żonę (będącą wówczas w zaawansowanej ciąży) w objęciach swojego przyjaciela. Po zakończeniu procesu o rozwód (dodajmy, że pan powód nie stawił się na rozprawę, na skutek czego dorobił się statusu małżonka wyłącznie winnego rozkładu pożycia) powoda coś tknęło i postanowił przeprowadzić badania genetyczne na swoje ojcostwo. Okazało się, że nie tylko najmłodszy potomek, ale ż-a-d-n-e spośród czwórki dzieci urodzonych w trakcie trwania małżeństwa nie jest jego potomkiem. No cóż…Komu nie skoczyłoby ciśnienie? Powód przeżył załamanie nerwowe, a gdy już się z niego otrząsnął, postanowił pozwać swoją byłą żonę i jej kochanka o 35.000 zł zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych. Podał, że żyje w małym środowisku, wstydzi się wychodzić z domu, do sklepu, czy kościoła, bo stał się pośmiewiskiem. Poza tym naruszone zostały jego więzi rodzinne z czwórką dzieci, które jak się okazało, nie były jego.
Zadośćuczynienie – czy słuszne?
Sąd I instancji pochylił się nad dramatem mężczyzny i przyznał mu zadośćuczynienie w wysokości 20.000 zł od byłej żony i 10.000 zł od kochanka. Sąd II instancji podwyższył zadośćuczynienie od kochanka do 15.000 zł, a w pozostałym zakresie zgodził się z sądem rejonowym. Ale Rzecznik Praw Obywatelskich uznał, że prawomocny wyrok jest sprzeczny z prawem i wymaga podjęcia interwencji. No i tu dobra passa powoda się skończyła, bo Sąd Najwyższy z Rzecznikiem Praw Obywatelskich się zgodził…
Skarga RPO została uwzględniona, a tym samym odmówiono powodowi prawa do zadośćuczynienia od niewiernej żony i wiarołomnego przyjaciela. Sąd uznał, że ich zachowanie, mimo że naganne, nie było wymierzone bezpośrednio w powoda, nie dotyczyło jego osobistego postępowania i nie miało na celu jego ośmieszenia lub zdyskredytowania, a było jedynie skutkiem ubocznym poczynań pary. Tym samym Sąd stwierdził, że niewłaściwe postępowanie żony powoda nie może zostać uznane za naruszenie dóbr osobistych zdradzonego małżonka.
Podobnie jeśli chodzi o zerwanie więzi rodzinnych z dziećmi, orzeczono, że aby wystąpiły przesłanki zasądzenia zadośćuczynienia, to zerwanie relacji musi nastąpić na skutek przyczyny zewnętrznej (tu padł przykład wypadku, w wyniku którego ktoś odnosi śmierć), a nie na skutek działań członka relacji rodzinnych.
Sąd podkreślił, że obecnie obowiązujące przepisy w przeciwieństwie do tych z 1945 roku nie przewidują możliwości zasądzenia zadośćuczynienia za krzywdę moralną spowodowaną rozwodem. Brak szczególnej regulacji na gruncie kodeksu rodzinnego i opiekuńczego wyklucza tym samym żądanie zadośćuczynienia na podstawie kodeksu cywilnego. Jedyną sankcją finansową, jaka wiąże się z zawinieniem rozkładu pożycia, mogą być alimenty.
Trudno sobie wyobrazić, co działoby się w naszych sądach, gdyby wyrok Sądu Najwyższego był inny…?