Z uwagi na fakt, że w ostatnich dniach zgłosiło się do mnie trzech klientów w sprawach związanych z uprowadzeniem rodzicielskim z państw: Włoch, Austrii i Niemiec, a resort sprawiedliwości odnotowuje zdecydowanie tendencję zwyżkową wpływu tego rodzaju spraw – dzisiejszy post poświęcę właśnie Konwencji haskiej dotyczącej cywilnych aspektów uprowadzenia dziecka za granicę.
Pewnie nie jeden raz widziałeś to w telewizji: uprowadzone dziecko, poszukiwania zakrojone na szeroką skalę, właściwy trop, szybka akcja i w końcu happy end kończący całą sprawę: Policja odnajduje ofiarę uprowadzenia oraz sprawcę i oddaje dziecko rodzicom. W przypadku porwania rodzicielskiego scenariusz może być całkiem inny, a wkroczenie na scenę organów państwowych to dopiero początek walki, a nie jej koniec. I niestety w tej historii akcja rzadko jest tak dynamiczna, jakbyśmy chcieli. Natomiast w tle zwykle ma miejsce dramat dzieci.
O tym, czym jest porwanie rodzicielskie pisałam tutaj: https://adwokatorozwodzie.pl/uprowadzenie-rodzicielskie/. Wysyp spraw tego rodzaju, a także zmiany w procedurze zainspirowały mnie, żeby odświeżyć ten temat na blogu.
Jak długo trzeba czekać
Jedno z pytań najczęściej zadawanych przez zrozpaczonego rodzica brzmi: jak długo to potrwa? Niestety nie mam dobrych wieści.
Teoretycznie procedura powinna być przeprowadzona niezwłocznie. Przepisy Konwencji haskiej dotyczącej cywilnych aspektów uprowadzenia dziecka za granicę zakreślają termin sześciotygodniowy na wydanie rozstrzygającej decyzji. Termin ten liczony jest od dnia wpłynięcia wniosku o wydanie dziecka. Jeśli zostanie on przekroczony, można żądać przedstawienia powodów zwłoki.
Tyle w teorii. Z doświadczenia faktycznie widzę istotną różnicę w szybkości rozpoznawania spraw z konwencji haskiej, ale i tak praktyka pokazuje, że okres sześciu tygodni zazwyczaj okazuje się po prostu nierealny. Dlaczego? Postępowanie o nakazanie powrotu dziecka na podstawie Konwencji haskiej jest prowadzone według przepisów państwa, do którego dziecko zostało uprowadzone. W skrócie: jeśli dziecko zostało uprowadzone przez matkę z Włoch do Polski, to sprawa będzie toczyć się w Polsce według przepisów prawa polskiego. Jeśli dziecko zostało uprowadzone z Polski do Włoch, to sąd włoski będzie rozpatrywał sytuację według prawa włoskiego.
Na podstawie tego, co napisałam powyżej, już można wyciągnąć ogólny wniosek, że wszystko zależy od tego, z przepisami jakiego państwa mamy do czynienia, a także jak stosowane są przepisy Konwencji. Bo mimo, że Konwencja haska jest jedna, to praktyka orzecznicza okazuje się różna.
Teoretycznie organ orzekający powinien badać wyłącznie to, komu przysługuje władza rodzicielska, czy drugi rodzic wyraził zgodę na wyjazd, kto sprawował pieczę przed wyjazdem dziecka itp. I po ustaleniu tych faktów, dziecko powinno zostać wydane. Odmowa wydania dziecka powinna być wyjątkiem od reguły, mającym zastosowanie wyłącznie wówczas, gdy powrót dziecka wiązałby się dla niego ze szkodą fizyczną lub psychiczną. Przy takim stosowaniu prawa, cała procedura powinna pójść sprawnie i zamknąć się w ciągu kilku tygodni.
Praktyka pokazuje, że w polskich sądach procedura wydania dziecka rodzicowi zamieszkującemu za granicą może ciągnąć się o wiele dłużej, nawet ponad rok. Sądy często decydują się na przeprowadzenie dowodu z zeznań świadków, a przede wszystkim przeprowadzenie dowodu z opinii biegłego w celu ustalenia, czy powrót do państwa, z którego dziecko zostało uprowadzone, nie będzie wiązał się dla niego ze szkodą psychiczną, czy fizyczną. Biegli badają, opiniują, zeznają… a czas ucieka. Jednocześnie trudno się dziwić – sądy rozstrzygają w końcu o losach dziecka.