Twój rozwód jest w toku od kilku lub kilkunastu miesięcy. Otrzymałeś już od małżonka kilka ciosów poniżej pasa i być może wychodzisz z założenia, że nie powinieneś mieć żadnych skrupułów w dochodzeniu swoich racji przed sądem.
Rozważ jednak, co przedkładasz jako dowód w sprawie o rozwód, bo może się okazać, że będziesz musiał się liczyć z wątpliwymi atrakcjami w postaci postępowania karnego.
Darek, składając pozew rozwodowy, załączył do niego wydruk pikantnych rozmów swojej żony Anny z kolegą z portalu społecznościowego. Na gruncie sprawy rozwodowej to teoretycznie jednoznaczny dowód, z miejsca dający mu przewagę w procesie. Niespełna kilka dni po doręczeniu odpisu pozwu rozwodowego Darek odebrał telefon od żony, w którym Anna stawiała mu ultimatum: albo zgodzi się na rozwód bez orzekania o winie, albo ona złoży doniesienie do prokuratury o popełnieniu przez niego przestępstwa nielegalnego uzyskania informacji.
Czy Darek może mieć kłopoty? To zależy w jaki sposób uzyskał przedłożone przez siebie wydruki.
Rzeczywiście w kodeksie karnym opisano przestępstwo polegające na uzyskaniu bez uprawnienia informacji nieprzeznaczonych dla danej osoby, z przełamaniem istniejących zabezpieczeń (art. 267 k.k.). W przypadku portali typu Facebook takim zabezpieczeniem będzie login i hasło. Obecnie uzyskanie hasła do czyjegoś konta na portalu internetowym nie stanowi wielkiego wyzwania, ale nie ulega wątpliwości, że takie działania są nielegalne. Posługując się w postępowaniu rozwodowym nielegalnie zdobytymi dowodami należy więc liczyć się z ewentualnymi konsekwencjami.
Warto podkreślić jednak, że nie jest to odpowiedzialność automatyczna. Nie jest tak, że gdy tylko w sądzie tego typu dowody się pojawią, to sąd zawiadamia prokuraturę i jest wszczynane postępowanie karne. Przestępstwo nielegalnego uzyskania informacji jest przestępstwem ściganym na wniosek pokrzywdzonego, a więc żeby organy ścigania podjęły działania, osoba pokrzywdzona, czyli w tym konkretnym wypadku współmałżonek – musi złożyć wniosek o ściganie osoby.
Zazwyczaj organy ścigania traktują takie czyny jako występek o niskiej społecznej szkodliwości, w związku z czym nie dochodzi do skazania, lub zapadłe wyroki są symbolicznie niskie.